Od pierwszego dnia wybuchu wojny w Ukrainie robimy wszystko aby pomóc czworonożnym uchodźcom z Ukrainy, które znalazły tymczasowe schronienie we Wrocławiu. Ludzie uciekają przed wojną często tak jak stoją, większość z nich przyjeżdża z jedną walizką, często z kilkoma banknotami w kieszeni, bo nie było jak i kiedy wybrać pieniędzy z bankomatów. Często towarzyszą im psy, koty, które przewożone są na rękach, byleby tylko zabrać jak najszybciej ze sobą, bez karmy, bez podstawowego wyposażenia. Wtedy pomagamy im my, dostarczając wyprawkę, karmę, zapewniając transport do wetów. Nie mamy zbyt wiele funduszy, aby pomóc w każdym leczeniu, ale są przypadki obok których nie możemy przejść obojętnie .
Takim psim przypadkiem jest buldożek Persi. Kiedy dostaliśmy zgłoszenie z prośbą o pomoc w umówieniu wizyty u lekarza, nie spodziewaliśmy się takiego widoku. Bo oto pojawił się malutki smutny buldożek z ogromnym guzem na szyi. Właścicielkę psiaka wraz z całą dokumentacją zawieźliśmy na specjalistyczną diagnostykę, po której okazało się, że guz ten jest wynikiem źle przeprowadzonej operacji w Ukrainie, gdzie Persi trafił na stół operacyjny z diagnozą chłoniaka. Ostatecznie podczas badań w Polsce okazało się że chłoniaka nie było, jednak przy okazji wycięcia węzłów chłonnych uszkodzono mu śliniankę 🙁 Pies był w trakcie leczenia sterydowego, które w wyniku ewakuacji z miejsc bombardowań zostało przerwane. Na pierwszej wizycie ściągnięto mu 14 strzykawek płynu ( śliny i krwi), co spowodowało zmniejszenie guza i poprawę komfortu funkcjonowania psa. Jednak po kilku dniach guz ponownie napełnił się płynem, dlatego podjęto trudną decyzję o konieczności poddania psa ponownej operacji.
Zabieg przeprowadzony został w naszej zaprzyjaźnionej klinice , ale pomimo specjalnych cen, rachunek jest dla nas dużym obciążeniem. Wszystko co robimy, robimy z datków ludzi dobrej woli, dlatego tak ważne dla nas jest Wasze wspracie.
Bez Was nie możemy dalej pomagać!